S E S J A Ś L U B N A W M I E Ś C I E
Nie mówimy nie! Kiedyś sesje miejskie określałam, jako wyjście ze swojej strefy komfortu. Dlaczego?
A no dlatego, że przygodę z fotografią ślubną rozpoczęłam dosłownie w lesie i przez bardzo długi
czas sesje w otoczeniu natury zdawały się być dla mnie tymi jedynymi jakie jestem w stanie rzetelnie wykonać.
Jak wielkim błędem było ograniczanie się tylko do natury? Jak wiele możliwości daje miasto?
D O D A T K I
Ewa z Bartkiem postawili na sesję w mieście. Miało być przede wszystkim na luzie,
a sam plener został urozmaicony kadrami z balonami. Jaki był cel? Wykorzystać je do sesji,
lecz też nie przesadzić zbytnio z ich "obecnością" na zdjęciach.
Cieszę się, że planujecie wspólnie ze mną sesje.
Wykazujecie zaangażowanie, by finał Naszego spotkania był spełnieniem oczekiwań (w sumie obu stron
- bo zdjęcia to nie tylko zadowolony klient ale i zadowolony ze swojej pracy twórca.
N A S T A W I E N I E
Przede wszystkim, na każdym kroku dziękuję (choć nie wiem komu dziękuje się za takie rzeczy) za to z kim przychodzi mi pracować.
Ciężko mi niekiedy takie spotkania określać mianem pracy, bo mam wrażenie, że panuje na nich miła i koleżeńska atmosfera.
Jak przygotowuję się ja? Na pewno nie szukając sesji wykonanych już w miejscu, w którym mam spotkać się z Wami.
Nie inspiruje się "gotowcem" w postaci pracy innego fotografa ale lubię przeglądać w wolnych filach sesje modowe,
które często naprowadzają kreatywność na dobre tory podczas sesji.
E F E K T?
Sami możecie ocenić.