Ile mogłabym Wam o nich opowiedzieć?
Napewno mogłaby być to dość długa historia, gdyż fotograficznie z Elą i Kacprem widzieliśmy się już trzy razy.
To oni otworzyli mi drzwi do spotkań z ludźmi z Krakowa, dzięki pierwszej sesji
jaką mogłam z Nimi w tym mieście zrobić. Sesja narzeczeńska w Lesie Wolskim i
Nasz spacer na długo pozostaną w mojej pamięci, a oni już na zawsze będą dość znaczącą fotograficzną cząstką mojej krakowskiej przygody.
Kolejny spotkaniem podczas którego trzymałam w ręku aparat, a oni byli po drugiej stronie obiektywu był to dzień ich ślubu.
W sumie ich ślub pod Krakowem, wszystkie emocje tego dnia przeżywałam jakoś tak bardziej,
gdyż jakby nie było podglądaliśmy wtedy ślub koleżanki i kolegi, a kiedy bliscy ludzie podejmują tak ważne decyzje i
znasz ich historie to jakoś łzy wzruszenia przychodzą wtedy same.
Nie wiem ile można życzyć szczęścia i miłości ale właśnie tak nieokreślonej ich ilości życzę tej dwójce!
Dziś przychodzę do Was z tym trzecim i dla mnie osobiście najbardziej wyjątkowym spotkaniem.
Sesja plenerowa na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego była niezwykłym spacerem.
Gdzieś ze smutkiem wiedziałam, że to może Nasze ostatnie już spotkanie, dlatego tym mocniej mnie to piękne światło jakie dla Nas świeciło wzruszało. W sumie Ela nie jednokrotnie mówiła jak bardzo lubi jesień...
Więc ma tą swoją złotą cząstkę jesieni już na zawsze.
Zapraszam Was na fragmenty Naszej sesji poślubnej.